piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 2. - Nie jestem mordercą


Dni mijały dość szybko, jednak Harry nadal nie mógł dojść do siebie po torturach. Na samo wspomnienie mdliło go i robiło mu się niedobrze, a częsty ból całego ciała, o których mówił uzdrowiciel też się nasiliły. Niekiedy były do wytrzymania, a wtedy zamykał się w swoim pokoju, gryząc poduszkę, by inni nie usłyszeli krzyków ani jęków. Ale w pewnych momentach było nie do zniesienia. Lewa ręka Wybrańca nadal była opuchnięta i każdy, nawet najmniejszy ruch, wywoływał ból. Lecz to, co wydarzyło się owego wieczoru przy kolacji, wystraszyło wszystkich.
- Harry, dobrze się czujesz? Wyglądasz troszkę blado – zapytał Remus, gdy wszyscy siadali do kolacji
- Tak, dziękuje panie profesorze, nic mi nie jest - mruknął Potter, lecz w głowie miał istny helikopter. - Chyba pójdę się położyć, nie jestem głodny. Dobranoc. – Wybraniec wstał i poszedł do swojego pokoju pod zaciekawionymi, a jednocześnie zmartwionymi spojrzeniami reszty.
Droga do pokoju była istną męką dla Harry’ego. Cały czas kręciło mu się w głowie, a ból w lewej ręce nasilał się. Zobaczył jeszcze tylko czerń przed oczami i osunął się w nicość .
Po skończonej kolacji Ron stwierdził, że pójdzie jeszcze do przyjaciela i zapyta czy na pewno nic mu nie jest. Ledwie wyszedł z jadalni, gdy zobaczył leżącego Harry’ego .
-Harry... - wyjąkał Ron, gdy go zobaczył - SZYBKO POMOCY!!! - zawołał rudzielec, podbiegając do przyjaciela.
Z jadalni wylecieli wszyscy w trybie natychmiastowym. Gdy zobaczyli Harry’ego na ziemi, serce im stanęło. Podbiegli do niego, sprawdzając jego wszystkie czynności życiowe, które - jak się okazało - były w normie. Zaczęli go cucić. Młody Potter powoli otwierał oczy. Jak przez mgłę widział sylwetki zamazanych domowników. Jeden przekrzykiwał drugiego.
- H – h - harry, słyszysz mnie? – zapytał Syriusz łamiącym się głosem.
- Taak... Co się stało? – zapytał Potter, starając się wstać przy pomocy Remusa oraz Rona.
- Sami chcemy to wiedzieć - mruknęła Hermiona, która była chyba najbardziej przerażona z nich wszystkich.
- Nie wiem, po prostu szedłem i straciłem przytomność. Auuuu... – Złapał się za lewą dłoń, gdy Syriusz przez przepadek trącił go.
Odprowadzili go do pokoju twierdząc, że ma nie wstawać póki nie zobaczy go uzdrowiciel. Wszystkie posiłki mieli mu przynosić przyjaciele.
Siedział właśnie wygodnie oparty o swoje łóżko, czytając książkę o czarnej magii. Można było się domyślić, iż jest to księga, która dopiero wprowadza w świat tej dziedziny magii, gdyż nie było tam jeszcze zaklęć ani formułek, a jedynie cytaty opisujące czarną magię. Jeden przypadł Harry’emu szczególnie do gustu.

Czarna magia - rodzaj praktyk magicznych stosowany w złych intencjach; najczęściej zaklęcia czarno magiczne stosowali czarnoksiężnicy. Przykładowymi zaklęciami czarno magicznymi były zaklęcia niewybaczalne. Nie każdy czarodziej może rzucić czarno magiczne zaklęcie, potrzebna do tego jest naprawdę duża wola i chęć wyrządzenia drugiej osobie krzywdy.

Siedział tak i czytał, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi, schował szybko książkę pod poduszkę. Wolał nie wiedzieć jak zareagowali by jego najbliżsi gdy zobaczyliby jaką książkę czyta.
- Proszę – powiedział.
- Cześć – Do pokoju weszła Hermiona.
- Cześć – odpowiedział.
Siadła na skraju jego łóżka patrząc mu prosto w oczy. Ku jej uldze nie zobaczyła już czerwonych błysków jak w szpitalu.
- Martwiłam się dziś o ciebie... Możesz mi powiedzieć co się stało? – Zapytała z błaganiem w oczach.
- Po prostu po torturach odezwały się bóle, nic wielkiego, Hermiono, naprawdę – uśmiechnął się do niej. – Powinienem cię jeszcze przeprosić za moje zachowanie w szpitalu. Chciałaś mi pomóc, a ja zachowałem się jak dupek. Dziękuje - Uśmiechnął się do niej.
- Nie masz za co mnie przepraszać. Nie powiem, że cię rozumiem, bo bym skłamała, nigdy nie przechodziłam przez takie tortury. Ale naprawdę nie masz za co przepraszać, zawsze możesz na mnie liczyć – powiedziała to, wstając i całując go w czoło na pożegnanie.
Zawsze? - zamyślił się Potter gdy wyszła, wyjmując książkę o czarnej magii. Sam przed sobą musiał przyznać że czarna magia naprawdę go zaintrygowała i spodobała mu się.
O poranku obudziło go pukanie do drzwi. W drzwiach pojawiła się Pani Weasley.
- Harry, kochaneczku, masz tu śniadanie, a za dwie godziny pojawi się u ciebie dyrektor. Nie wiem co chciał, ale mówił że to ważne. A ty masz się nigdzie nie ruszaj, póki uzdrowiciel na to nie pozwoli. - Pogroziła mu palcem wychodząc.
Potter opadł na poduszki, zaczynając czytać zakazaną książkę. Dowiedział się z niej bardzo ciekawych rzeczy, i stwierdził, że czarna magia wcale nie jest taka zła, jak ją opisują w szkole W końcu jako Wybraniec musiał ją poznać, żeby jakoś wygrać z Voldemortem.
Dwie godziny później wszedł usłyszał pukanie do drzwi, więc szybko schował książkę, zapraszając do środka.
Do pokoju wszedł Albus Dumbledore, obdarzając Harry’ego przyjaznym uśmiechem.
- Witaj Harry.
- Dzień dobry, panie profesorze.
- Pewnie zastanawiasz się po co tu wpadłem – zaczął starszy, a Harry pokiwał mu głową.
- Otóż chciałem osobiście wręczyć Ci odznakę kapitana drużyny Gryffindoru - Harry otworzył lekko usta, lecz szybko je zamknął. - Oraz kontynuował starszy porozmawiać z tobą o Gwardii. Czy chciałbyś nadal ją prowadzić? - zapytał dyrektor.
- Hmm... dyrektorze, ale to chyba już nie będzie potrzebne. Nie ma już tej różowej ropuchy, więc myślę, że będzie jakiś konkretny nauczyciel teraz na tym stanowisku, który nie będzie bał się nauczyć nas praktyki – powiedział Harry, lekko wstając.
- Tak, Harry, nie ma już... jak ty to powiedziałeś... tej różowej ropuchy. - Tu lekko zachichotał – Jednak w obecnych czasach obrona przed czarną magią jest najważniejsza. Siły ciemności mogą atakować nas z każdej strony, więc myślę, że potrzebna jest gwardia. Parę godzin w tygodniu to za mało.
- No dobrze... Niech dyrektor da mi się zastanowić, a ja dam panu jutro odpowiedz, dobrze? –zapytał Potter
-Dobrze Harry będę czekał a teraz odpoczywaj. Na razie – powiedział dyrektor, wychodząc.
Pod drzwiami czekała Hermiona która wyraźnie chciała Harry’emu coś powiedzieć.
-Cześć Harry, mogę?- Zapytała, gdy tylko weszła.
-Jasne, Hermiono, wchodź- zaprosił ją Potter.
- Chciałam ci coś powiedzieć. Tylko proszę cię, nie przerywaj mi - Harry pokiwał głową.
- Gdy wróciłam od ciebie od szpitala, w nocy przyśnił mi się bardzo dziwny sen...
Hermiona opowiedziała mu ten sen, a w jej oczach ponownie zaszkliły się łzy. Gdy skończyła mówić, Potter patrzył na nią z pustką w oczach, a ona zapytała go łamiącym się głosem:
- Nie będziesz taki jak on, Harry, prawda? Powiedz, że nie będziesz. – wyszeptała, patrząc prosto w jego zielone oczy.
- Jasne, że nie będę taki. Przecież wiesz, jak gardzę czarną magią. Poza tym nie jestem MORDERCĄ, Hermiono. Jedyną osobą, którą zabije będzie Voldemort i coraz bardziej w to wierze, bo mam was –skończył Harry
Hermiona popatrzyła się na niego z radością w oczach, nawet nie wiedziała ile szczęścia wywołał u niej tym zdaniem. Pocałowała go w policzek wychodząc, a Harry powiedział jeszcze raz do niej:
- Wiesz jak gardzę Czarną Magią.
Wtedy jeszcze nie wiedział, że okłamał swoją najlepszą przyjaciółkę.

Mike
 

5 komentarzy:

  1. Nikogo nie zabije oprócz Voldemorta, prawda?;o Jestem za, by znał czarną magię, w końcu musi wiedzieć z czym walczy, ale na litość boską... nie wyobrażam sobie Harry'ego jako mordercy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER rozdział, fajnie będzie z czarną magią i może harry odwróci się od pzyjaciół. O Bożeeeeeeeeeee, jestem strasznie ciekawa;)Czekam na next;)
    Pozdro;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Głupie wakacje. Rozdział dodany już 3, a ja go czytam dopiero dzisiaj. Co tu dużo mówić o rozdziale, świetny. Zastanawiam się jak to będzie czy Harry rzeczywiście będzie zabijał czy może po prostu będzie rzucał czarnomagiczne zaklęcie na prawo i lewo :) Co do GD to mam co do tego mieszane uczucia. Czekam jak wszyscy, którzy skomentowali na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń