czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 6 – Niemiła niespodzianka


            - HAAARRY!!! ROOON!!! – Wrzask pani Weasley obudził chłopców. Reakcja bruneta była natychmiastowa – spadł z łóżka. Rudzielec nadal chrapał. – JEST ZA DWADZIEŚCIA JEDENASTA!!! SPÓŹNIMY SIĘ NA POCIĄG!!!
            Na te słowa Potter wstał i zaczął zbierać rzeczy do kufra. Że też wcześniej nie mógł się spakować! Spojrzał na przyjaciela, a w jego głowie zrodził się niecny plan. Podbiegł do szafki, wyciągnął jedną z płyt, włożył ją do odtwarzacza i...
            - No! You've gotta get it inside! You push it back down! You push it back down! No! You'll never get it inside! Push it back down, Blackout, Blood in your eye...*
            Wrzask Chestera usłyszeli w całym mieszkaniu. Ron obudził się wrzeszcząc i spadł z łóżka, a reszta domowników przybiegła do ich pokoju. Zachichotali, gdy zobaczyli o co biega. Ron puścił buraka, bo był w samych bokserkach, a kołdra nie do końca go zasłaniała.
            - Ron, nie rumień się tak. Sami swoi, nie? – Śmiał się Potter i wyłączył odtwarzacz. – Ach... Linkin Park – westchnął i schował płytę do kufra. – Zbieraj się, już jest za piec jedenasta! – wrzasnął Wybraniec do przyjaciela i w powolnym krokiem pakował się. Reszta ze śmiechem wyszła.

            Oczywiście musieli spóźnić się na pociąg. Zdążyli trzy minuty przed jedenastą a Harry stwierdził, że musiał wydarzyć się cud. Trójca Hogwartu poszła spać dopiero po czwartej nad ranem, ale pan Weasley, Syriusz i Remus mieli gorzej – zasnęli o tej samej godzinie, ale mieli za sobą olbrzymi kac po libacji.
            Przedostali się na odpowiedni peron. Było już tam mniej uczniów, bo większość siedziała w pociągu. Pchając przed sobą kufry Weasley’owie, Hermiona i Harry, oraz państwo Weasley, Remus i Syriusz szybkim krokiem podeszli do czerwonej maszyny i zaczęli wciągać kufry. Łapa razem z chrześniakiem wsiadali jako ostatni do pociągu, gdy starszy zobaczył dwójkę osób, których nie widział od piętnastu lat...
            Nie... to nie możliwe! To moja psia wyobraźnia daje mi we znaki...!
            - Syriuszu! – krzyknęła rudowłosa do Blacka.
            Mam zwidy! Zaraz będę widzieć białe myszki!
            - Łapo! Dlaczego wyglądasz jakbyś zobaczył ducha? – Wąchacz obrócił się i zobaczył Harry’ego, o wiele starszego niż był. Oczy, które powinny być zielone, miały orzechowy odcień, a na czole nie było żadnej blizny, tylko drobne zmarszczki.
            - Tak, zwariowałem – mruknął pod nosem Łapa, potrząsając głową, jakby chciał odegnać niechciane myśli. Z powrotem zaczął taszczyć swój kufer do pociągu, który za parę minut miał odjechać. Lily i James Potter strzelili dziwne miny.
            - Cholerne uchwyty – warknął Harry, idąc do wyjścia, by pomóc chrzestnemu. Nie zauważył dwójki, która od dłuższego czasu nie żyła, bo nie wyszedł do końca z pociągu.
            - Harry... ja zwariowałem – jęknął Łapa i w końcu wtaszczył kufer.
            - Jeżeli chcesz, aby ten proces trwał dłużej, to nadal urządzaj sobie takie ostre libacje, jak wczoraj. Ja rozumiem, żeby się napić z takiej okazji... to norma. Ale żeby w trójkę wylulać jedenaście butelek Ognistej?
            - Dwanaście, ale ostatnią to ty wypiłeś – dodał Łapa. – Dobrze, że nikt o tym nie wie.
            - No... Hermiona by mnie zabiła, a Ron by się wkurzył, bo się nie podzieliłem – zaśmiał się Potter i oparł się plecami o wewnętrzną ścianę pociągu. Po jej drugiej stronie stali jego rodzice.
            - Jak na pierwszy raz to i tak sporo wypiłeś. James zaczął od mugolskiego piwa, tylko dwie puszki. – Syriusz wszedł do pociągu.
            - Trzy, Łapo.
            - Yyy... Tak... trzy. Co?! Nie! Ja zwariowałem! – wrzasnął Syriusz, gdy usłyszał Rogacza.
            - Zgadzam się. Z o co dokładnie chodzi? – zaśmiał się Harry.
            - Widzę twoich rodziców.
            - No to kiepsko z tobą...
            - Pewnie Remus wsypał coś do Ognistej! – wkurzył się Black, a Harry wychylił głowę zza drzwi, jednak natychmiast schował się.
            - Zabiję Lunatyka. Tymi rękami. Ja też ich widzę. Uduszę go! – Młody Potter był wściekły.
            - A co ja takiego zrobiłem? – Usłyszeli głos Lunatyka. – Gdzie wy jesteście? Pociąg zaraz jedzie.
            Czerwona maszyna wypuściła z siebie parę i powoli zaczęła odjeżdżać.
            - Cholera jasna! – wrzasnął James i rzucał bagaże do pociągu. Lily wsiadła do lokomotywy, która poruszała się już coraz szybciej.
            - James! Szybciej! – krzyknęła kobieta, ponieważ jej mąż biegł koło pociągu, by wskoczyć do niego, co mu się udało i zamknął drzwi.
            - Ale adrenalina – zaśmiał się i spojrzał na resztę. Syriusz i Remus strzelili idiotyczne miny, a Harry zachowywał się w miarę normalnie jak na taką sytuację.
            - Lunio, ja cię normalnie zabije. To nie jest śmieszny dowcip – warknął jak pies do byłego profesora.
            - To raczej Syriusz dosypał czegoś tam! – Lupin wcisnął przerażający wzrok na Łapę.
            - To Harry! – pisnął ten.
            - Wara ode mnie! To przez ciebie! To ty mi dałeś butelkę stwierdzając, że trzeba to oblać!
            - Syriuszu! Jak mogłeś mu dać alkohol! – Remus dorzucił trzy grosze.
            - To raczej ja powinnam mieć pretensje! – wrzasnęła Lily, a wszyscy umilkli.
            - Mamy halucynacje – jęknął Harry i schował bladą twarz w dłoniach.
            - My żyjemy, Harry – uśmiechnęła się kobieta.
            - A ja jestem Chuck Norris – powiedział i zaczął walić pięścią o ścianę.
            - Co ty robisz?
            - Liczę barany – odwarknął chłopak Syriuszowi.
            - A po jakiego licha?
            - Nie wiem! – Spojrzał na nich, a jego oczy przypominały wariata. – Zwariowałem, bo widzę moich rodziców. Tyle ci wystarczy?
            - Ja też zwariowałem!
            - Nie zwariowaliście i nie drzyjcie się na cały pociąg – zaśmiał się James. – My na serio żyjemy. Voldemort rzucił na nas zaklęcie uśmiercające... a w zasadzie to nie... my wtedy byliśmy u Albusa, w Noc Duchów. A Harry’m zajęła się Jimme. I to ona obroniła Harry’ego.
            - To gdzie byliście przez ten czas? – Harry był zszokowany. To było niemożliwe! Jak oni mogli go zostawić?!
            Wszystkich zaskoczył ton głosu chłopaka. Był zimny jak lód.
            - Teleportowaliśmy się do domu... a przed nim był śmierciożerca... nie wiem kto nim był – zaczęła Lily i wytarła łzy z policzka. – Rzucił na nas Obliviate... a potem obudziliśmy się na drugim końcu świata... A trzy lata później odzyskaliśmy wspomnienia... I myśleliśmy, że bez nas będzie ci lepiej...
            - Lepiej? – wrzasnął młody Potter i skierował się do przedziału, gdzie byli jego przyjaciele..
            - Harry! Czekaj!
            Jednak dalej coraz szybciej szedł i ignorował rodziców. Jak oni mogli mu to zrobić?! Jak mogli myśleć, że będzie mu bez nich lepiej?! Przez tyle lat mieszkał z wujostwem, którzy go nienawidzili i poniewierali nim. A mógł mieć normalne rodzeństwo!
            - Harry? Co się stało? – Hermiona i Ron wstali, gdy chłopak wszedł do przedziału trzaskając drzwiami. Wyjął różdżkę i rzucił zaklęcie uciszające i zamykające.
            - Co się stało? – zaśmiał się ze zdenerwowaniem. – Moi rodzice przybyli łaskawie na peron i powiedzieli mi, że zostali zaatakowani przez jednego śmierciożercę, zostali pozbawieni pamięci i wywiezieni na drugi kraniec świata. A potem, gdy przypominają sobie wszystko po trzech latach... TO MI MÓWIĄ, ŻE MYŚLELI, ŻE BĘDZIE MI BEZ NICH LEPIEJ!!! – wrzasnął i zaczął chodzić tam i z powrotem.
            - Harry, uspokój się – mówiła Hermiona.
            - Jak mam się uspokoić, do cholery?! – wrzasnął młody Potter i usiadł na fotelu. – Jak oni mi mogli to zrobić?
            - Może mieli powód...

W tym samym czasie...

            - Do wolnego przydziału biegiem! – wrzasnął Syriusz do trójki i ruszył w poszukiwaniu miejsca.
            Remus obdarzył Lily i Jamesa nienawistnym spojrzeniem i ruszył za Wąchaczem. Małżeństwo nie miało wyboru i też to zrobili.
            - Jak mogliście nam, a szczególnie Harry’emu, to zrobić?! – wydarł się Łapa w przydziale, uprzednio zakładając odpowiednie zaklęcia. – Jak się pytam, do ku*wy nędzy?! I żeby mówić, że jemu byłoby lepiej bez was?! Wy idioci! Kompletne bezmózgowie! Jesteście aż tacy głupi, że gdyby pies was zobaczył, to by się o własną budę zabił!
            - Ty to masz cięte riposty – mruknął James.
            - Rogacz! Zamknij się jak do mnie mówisz! A poza tym jak do mnie mówisz, to zęby na baczność! – krzyczał czerwony od złości Black. – Jak mogliście to zrobić Harry’emu?! Przez tyle lat musiał mieszkać u mugoli!
            - Że co?!
            - Tak, Lily! Musiał mieszkać u twej parszywej siostry! Nawet nie wiecie, jak mu was brakowało! Powinniście się wstydzić!
            - Ale...
            - Nie ma żadnych ale, James! Ja rozumiem, że mogliście nasz zostawić, ale nie Harry’ego!!!
            - Syri...
            - Nie Syrijuj mi tu, Rogi!
            - Łapo...!
            - Co?
            - Gówno! Trzysta pięćdziesiąt siedem punktów dla mnie! A ty masz tylko dwadzieścia sześć! – zaśmiał się, a reszta jak na komendę przewróciła oczami.
            - Jeszcze to pamiętasz? – westchnął szarooki.
            - No a jak... Ja miałem ponad dwa tysiące punktów od rozpoczęcia szkoły, ale zapomniałem ile ich było i liczyłem od początku.
            - Ale i tak tego wam nie wybaczę – syknął Syriusz, a Remus dołączył się do ostrzeżenia kiwnięciem głowy. – Może my wam wybaczymy, ale z Harrym... poczekacie sobie trochę... Ostatnio zbyt dużo przeżył, tortury, walka z Voldemortem...
            - ŻE CO?!  Jakie tortury?! – Lily i James wytrzeszczyli oczy.
            - To wy nic nie wiecie?
            - Ale... jak to się stało?
            Remus opowiedział im, a w tym czasie Łapa usiadł i schował twarz w dłoniach. Nie chciał tego słuchać. Nie mógł obrażać się długo na Lily i Jamesa. Ale nadal był zły za to, co zrobili jego chrześniakowi. W końcu wstał i rzucił się na przyjaciół. Uściskał dwójkę jak najmocniej, nawet Remusa objął w mocnym objęciu.
            - Weź te łapy, Łapo – zaśmiał się Lupin.
            - Co ci się tak wyostrzył język, Lunio? – James mógłby być uśmiechnięty od ucha do ucha, ale sprawa z pierworodnym wciąż nie dawała mu spokoju... A propos...
            - Mamy wam coś do powiedzenia – zaczął Potter, drapiąc się po głowie.
            - Mamy jeszcze dziecko  – dokończyła jego żona.
            Cisza.
            - CO?!
            - Córkę.
            - Ja pierniczę...
            - To się zjedz – mruknął okularnik.
            - Co?
            - No mówisz że ty piernik. To się zjedz, Łapo – wyjaśnił.
            - Twój poziom humoru obniżył się poniżej zera – stwierdził Black.
            - Cindy Lily Potter. powinna być na czwartym roku, ale Albus zgodził się, by była na piątym.
            - Dlaczego?
            - Opanowała już temat czwartej klasy – odrzekła dumnie Lily.
        - Świetnie – uśmiechnął się z kpiną Syriusz. – To może teraz odszukajcie pierworodnego i go przeproście. Chociaż wątpię, czy przyjmie waszą skruchę – mówił jak Snape.
            Więc wyszli.

W tym samym czasie...

            Podróż pociągiem mijała strasznie powolnie. Nie dość, że prawie spóźnili się na pociąg, Harry dowiedział się, że jego rodzice ożyli, to jeszcze Malfoy musiał dorzucić swoje i zdenerwować trójkę swoim standardowym tekstem. Na szczęście pieść Harry’ego na nosie Ślizgona uniemożliwiła mu dokończenie zdania. Potter był zdenerwowany. Przecież nie da tej obślizgłej fretce obrażać swej dziewczyny! Gdy chciał po raz drugi dokopać Draco, ale niestety powstrzymali go przyjaciele.
- My musimy już iść, Harry – Hermiona wstała, z razem z nią Ron z miną cierpiętnika. – No wiesz, robota prefekta.
            - Hermi, ty zostań i pocieszaj Harry’ego – zaśmiał się rudzielec i dostał w łeb. – Ja sobie poradzę, na serio. – I jak najszybciej wyszedł.
            - Pocieszać, mówił? – Harry uśmiechnął się, aż Hermionie mocniej zabiło serce.
            - Może zamkniemy drzwiczki, co?
        - Kto by tu przyszedł? Malfoy już tu był i dostał – zamruczał, a dziewczyna olała się rumieńcem.
           
            Lily i James szukali przedziału, gdzie ich syn przebywał.
            - Ulala... – zaśmiał się starszy Potter, widząc co jego syn robi. – Moja krew – dumnie wyprostował się i dostał po głowie od swej żony.
            - Co oni robią?
            - Się całuje... No zobacz, moja krew! – zaśmiał się. – Dziewczyny przyciąga... po tatusiu.
            Więc żeby im nie przeszkadzać z powrotem poszli do swego wagonu.
            - I jak? – burknął Łapa. – Lilka, dlaczego płaczesz?
            Kobieta zalewała się łzami.
            - No bo tyle lat... nie widziałam jak nasz synek rośnie... tyle lat go nie widziałam, nie rozmawiałam. Jesteśmy rodzicami o duuupyyy – zawyła i przytuliła się do Jamesa, który przewrócił oczami.
            - Przeprosiliście go? – dociekał Remus.
            - Nie, bo Harry był zajęty – zaśmiał się. – Ten to ma powodzenie.
            Syriusz uśmiechnął się skrycie. Powodzenie... Młody Potter miał tylko dwie dziewczyny, a w jego wieku James z pięćdziesiąt...
            - Kim jest ta dziewczyna?
            - Hermiona Granger.
            - Granger? Hmm... nie znam jej rodziców.
            - Pochodzi z rodziny mugoli.
            James parsknął śmiechem i razem z żoną usiedli na fotelach.
            - Potterowie zawsze przyciągały mugolki – śmiał się i dostał mocnego kopa w żebra. – Weź mnie nie bij, masochistko. Auć! Mówiłem coś!
            - Wy się śmiejcie – burknął Łapa. – Ja nadal jestem na was obrażony. Żeby coś takiego zrobić własnemu synowi.
            I wyszedł.
         Lily ponownie zalała się łzami, a James westchnął. Remus schował twarz w dłoniach i rozmyślał. Nie będzie tak lekko z przeprosinami do Harry’ego, pomyślał. Lilka i James nawet nie wiedzą, co mu zrobili


* Linkin Park – Blackout (nie mogłam się powstrzymać xD)

Ten rozdział był najdłuższy w tym opowiadaniu xD

Niezrównoważona

5 komentarzy:

  1. Uch, ach, och. Linkin Park *_* Umm... Więc co ja to miałam...
    Rozdział, tak, skomentować rozdział XD Więc, powiem Ci, że jest fajnie, ale te wytłumaczenia Lily i Jamesa... Trochę naciągane, wiesz? Bo myśleli, że czterolatkowi będzie bez nich lepiej? To takie małe dziecko, że z całą pewnością nie byłoby aż tak przywiązane do nowej rodziny, by nie zaakceptować prawdziwych rodziców. Musiało im naprawdę walnąć na rozum, żeby tak się zachować ;d Albo faktycznie mieli jakiś powód. Hm.
    Ale pomimo tego... Jest naprawdę fajnie. Ten rozdział był przepełniony Lilką i Jamesem, więc głównie na tym opierał się mój komentarz, aczkolwiek, ach! Linkin Park, wiesz, że ich kocham? *-* Jak nie, to już wiesz :D Tak więc pobudka Rona udana, ja to bym miała dzięki temu chyba dooobry dzień ;D
    Czekam na nexta ^^ I dzięki za powiadomionko. Oby kolejne przyszło równie szybko ;D
    Pozdraaawiam Was serdecznie i życzę mnóstwa WENY!
    Sakk z http://hp-i-cena-prawdy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. CHOLEWKA! Miałam taaaaaki długi komentarz, ale wtyczka od neta mi wyleciała i wszystko poszło w zapomnienie
    :( W skrócie, mam nadzieję, że nie zrobicie z siostry Pottera Mary-Sue, rozmowy Łapy i Rogacza genialne, a wątek James i Lily trochę naciągany, ale ja go kupuję.
    Niezrównoważona, znalazłam ci opowiadanie. Nazywa się szczęśliwe dni w piekle i jest tam mnóstwo tortur... chyba. Ale jestem pewna na 99 procent. Zaraz wstawię ci link.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=15779 proszę, dużo tortur i są dwie części, ale drugiej nie czytałam :)

      Usuń
    2. dzięki ;D ale czytałam, bo to popularne ;D
      ale i tak jesteś kochana :**

      Usuń
    3. Ja... :( Ale i tak coś znajdę, gdzie co trzecim wyrazem będzie krew i tortury ;)

      Usuń