niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 7 - Zazdrość


– Harry wydawało mi się, że ktoś nas obserwuje... – wydyszała Hermiona, oddając pocałunek.
– Eee… chyba nie – odpowiedział Potter, rozglądając się.
– Muszę do toalety – powiedziała szatynka, wyślizgując się z objęć Harry’ego. – O cześć, Syriuszu – powiedziała, mijając się z nim w drzwiach.
– No siema, gołąbeczki - powiedział Syriusz, uśmiechając się od ucha do ucha
Łapa usiadł w miejscu, gdzie przed chwilką siedziała Hermiona, patrząc bacznie na chrześniaka.
– Możemy pogadać? – zapytał.
– O czym? – zapytał młodszy.
– Wydaje mi się, że wiesz o czym chcę pogadać.
– O moich rodzicach? Chyba nie ma o czym... oni myśleli, że rzucę im się w ramiona po tym co usłyszałem? Myśleliśmy że bez nas będzie ci lepiej  – powiedział Potter, patrząc w szybę. – No to się chyba troszkę pomylili, bo cholernie mi ich brakowało… gdy ja byłem poniżany, oni sobie siedzieli w domu, popijając herbatkę. Ciekawe czy choć raz o mnie pomyśleli. Jeszcze mi brakuje żebym miał rodzeństwo... - zaśmiał się sztucznie Potter.
– Yyy… no Harry oto chodzi, że ty masz rodzeństwo, a dokładnie siostrę.
– O KURWA – powiedział Potter, wstając patrząc na Syriusza jak na idiotę. – Ile ma lat? – zapytał.
­– Czternaście, ale będzie chodzić do piątej klasy, ponieważ jest tak uzdolniona.
– No to mają bardzo zdolną córkę, niech o mnie zapomną albo niech zachowują się jakbym nie żył...
– Harry może jednak im wybaczysz? – powiedział Syriusz widać było, że chciał powiedzieć coś jeszcze, jednakże zamilkł pod wzrokiem Pottera.
– WYBACZYĆ? – wykrzyczał. –  Ty chyba sobie jaja robisz! Zostawili mnie na tyle czasu! Wszytko sobie poukładałem! Chciałem zabić tego gnoja, żeby pomścić moich rodziców! Teraz z jakiej racji mam go zabijać?! Jeśli się z nim zmierzę, to zrobię to dla ciebie, Hermiony, Rona, Ginny, Weasleyów i reszty moich przyjaciół, a jeśli mi się nie uda to polegnę w walce ze świadomością, że walczyłem o lepsze życie dla was...
­­– Jakie polegnę?! Harry ty go zniszczysz! Słyszysz? Pokonasz go – rzekł spokojnie starszy, wstając. – Wybaczysz im?
– A przegrałem kiedyś ze ślizgonami? - zapytał okularnik.
– Czyli nie – stwierdził Syriusz, wychodząc.
W tym samym czasie niedaleko przedziału stała dwójka ludzi. Ruda kobieta oraz mężczyzna z czarnymi włosami. W oczach kobiety można było zobaczyć łzy. Przysłuchiwali się temu wszystkiemu ze ściśniętym sercem. Ich syn nie chce ich znać w sumie sami są sobie winni. Nie wiedzieli o co chodzi z tą walką z Voldemortem, stwierdzili, że muszą podpytać Łapę, gdy nadejdzie okazja. W tym samym czasie wyminęła ich dziewczyna  z burzą loków na głowie.
– Przepraszam, ty jesteś Hermiona, tak? – zapytała Lily.
– Tak to ja. Państwo to rodzice Harry’ego? – spytała, bardziej stwierdzając.
– Tak to my – odezwał się Rogacz.
– Miło mi państwa poznać. Dlaczego nie wejdą państwo do przedziału?
– Wydaje nam się, że nie jesteśmy tam mile widziani – stwierdził James. – Jednak mamy prośbę.  Czy możesz nam coś opowiedzieć o Harrym? Wiemy tylko tyle, co z gazet.
– To może chodźmy do przedziału dla prefektów jest teraz wolny, wszyscy mają obchód.
Przeszli przez lokomotywę, gdy dotarli to przedziału. James rzucił zaklęcie wyciszające na przedział. Usiedli wygodnie a Hermiona zaczęła opowiadać.
- Harry już od pierwszej klasy pakował się w kłopoty. W pierwszej klasie odebrał Kamień Filozoficzny Voldemortowi – Lily rozszerzyła oczy. – W drugiej klasie pokonał bazyliszka w Komnacie Tajemnic. Zaś w trzeciej pokonał setki dementorów –  teraz James zagwizdał z uznaniem. – Wtedy poznał Syriusza, jednak nie dane im było długo razem pobyć. Natomiast w czwartej uczestniczył w Turnieju Trójmagicznym, ale o tym chyba państwo wiedzą – pokiwali głowami. – Potem były już same mroczne przygody.
– A jaki jest w szkole i po za szkoła? – zapytała Lily.
– W szkole Harry zawsze był roztrzepany, siłą zaciągałam go do nauki. Teraz się to zmieni. Mam większą władze – uśmiechnęła się niewinnie, a dorośli zaśmiali się. Świetny w Quidditchu gra jako szukający. Przyjacielski, najlepszy z OPCM, najlepszy w pojedynkach. Dziewczyny za nim szaleją po korytarzach, ale to też mu się urwie – ponowny wybuch śmiechu.
– Ja już pójdę, bo Harry czeka – powiedziała po pewnym czasie szatynka, wstając. – Dowidzenia
– Miła dziewczyna z Hermiony – stwierdziła Lily, gdy zostali sami.
Reszta drogi minęła im bardzo wesoło grali w szachy, eksplodującego durnia oraz gargulki. Potem do przedziału wszedł Dean i Neville. W ich głowie zrodziła się pewna myśl. A mianowicie stwierdzili, że muszą dokopać Filchowi.
Siedzieli w Wielkiej Sali, a Ceremonia Przydziału dobiegała końca. Została jedna osoba rudowłosa dziewczyna o brązowych oczach.
Cindy Potter – powiedziała McGonagall, po sali przeszły szmery, a Harry prychnął za co dostał kuksańca w bok od Hermiony.
– Hmm… gdzie by cię tu przydzielić. Z twoim bratem też miałem problem – mruczała Tiara Przydziału. – No dobrze niech będzie GRYFFINDOR! – wykrzyknęła, a od stołu Gryfonów posypały się brawa wszystkich prócz Pottera.
Ku nie zadowoleniu Harry’ego siadła właśnie obok niego z uśmiechem na twarzy.
– Harry jestem Cindy. Wiem, że jesteś moim bratem, tak się cieszę – uśmiechnęła się do niego.
– To fajnie, bo ja nie - powiedział Potter, odwracając się w stronę stołu nauczycielskiego.
– Nim przystąpimy do uczty, chciałbym przedstawić wam nowych nauczycieli. A mianowicie obrony przed czarną magią, będzie uczyć dwójka naszych absolwentów: Remus Lupin oraz Syriusz Black – oklaski rozbrzmiały w Wielkiej Sali najgłośniej brawa bili, chyba Gryfoni, a w szczególności Harry i jego przyjaciele. – Eliksirów uczyć będzie Lilyanne Potter,   a Zaklęć James Potter. – Kolejna dawka braw. Potter nie wytrzymał, wstał, obrócił się na pięcie i wyszedł z Wielkiej Sali, trzaskając drzwiami.
Udał się za teren Hogwartu, deportując się do mugolskiej dzielnicy. Wszedł do baru. Jedno piwo, drugie, trzecie, czwarte, alkohol uderzył mu do głowy. Czas wracać – pomyślał, po czym deportował się pod peleryną niewidką. Dopiero pod portretem Grubej Damy ściągnął z siebie pelerynę
– Dropsy – podał hasło i wszedł do pokoju, w którym ku jego nie zadowoleniu siedziała Hermiona.
– Gdzieś ty był! – naskoczyła na niego.  – Piłeś! – wykrzyczała, gdy poczuła woń alkoholu od swojego chłopaka.
– Ależ Mionko!  No co ty?! Nic ani kropelki – ratował się Potter.
– Agh… nie pokazuj mi się na oczy i do spania! – wykrzyczała, obracając się na pięcie i pobiegła do swojego dormitorium.
Potter chcąc, nie chcąc musiał udać się do swojego. Rozebrał się, położył się na łóżku, nawet nie wiedząc, kiedy zasnął. Z rana obudziło go stukanie w szybę . To Hedwiga stała z przywiązanym do nóżki liścikiem. Był to list od dyrektora, w którym była prośbą oto by przyszedł do niego po śniadaniu.
Wstał na lekkim kacu i udał się na śniadanie. Wszedł do Wielkiej Sali, mijając w drzwiach Cindy która uśmiechnęła się do niego, jednak on nie odwzajemnił uśmiechu. Zobaczył przyjaciół i naburmuszoną Hermionę. Na przywitanie chciał ją pocałować jak mieli w zwyczaju się witać, jednak ona nadstawiła tylko policzek. Potter westchnął, a reszta zachichotała.

– Ron, dziś sprawdzian do drużyny o siedemnastej. Stwierdziłem, że zrobię je od razu, żeby potem mieć więcej czasu na przygotowania.
– Okey – odpowiedział rudzielec, bardziej zainteresowany kiełbaskami, co Potter przyjął ze śmiechem.
– Cześć Harry – jakieś wypicowane lalunie, które Potter widział pierwszy raz na oczy uśmiechały się do niego szeroko.
– Yyy… cześć – Potter strzelił dość głupią minę, co reszta przyjęła ze śmiechem. – Znamy się?
– Nie głuptasie, ale zawsze możemy się poznać – powiedziała jakaś blondynka.
– On nie chce nikogo poznawać! – powiedziała stanowczo Hermiona, czerwona ze złości, a z oczu ciskała gromy. Dziewczyny odeszły czerwone na twarzy.
– Om aha, zazdrosna – zaśmiał się Potter, na co Hermiona prychnęła mówiąc, że idzie do biblioteki.
Potter po śniadaniu udał się w stronę gabinetu dyrektora.
– Zielone Skarpetki – podał hasło, starając się nie wybuchnąć śmiechem.
Chimera odsunęła się, Potter powoli wszedł na schody, delikatnie zapukał do drzwi.  Po usłyszeniu zaproszenia wszedł do środka, to co tam zobaczył nie koniecznie go ucieszyło. W gabinecie prócz Albusa i Łapy siedzieli także Lily i James
– Dzień dobry, dyrektorze, siema Łapo, witam pani profesor, witam pana profesora.
– Harry daj spokój – powiedziała cicho Lily. – Nie takiej reakcji się spodziewałam.
– Słucham dyrektorze? - zapytał najmłodszy, udając że nie słyszał, co mówiła matka.
– Twoi rodzice chcieli ci coś powiedzieć. – Potter prychnął.
– Harry my naprawdę myśleliśmy, że bez nas będzie ci lepiej - kolejne prychnięcie, jednak James kontynuował. - Urodziła się Cindy i nie chcieliśmy ci mieszać w głowie, jednak nasza miłość do ciebie oczyściła nam umysł. Lily nocy nie przesypiała, płacząc, że chce cię zobaczyć Harry. My naprawdę cię kochamy. Wybacz nam.
– Dyrektorze... ma dyrektor może dropsa? - zapytał Potter, na co wszyscy strzelili głupie miny.
– Tak Harry. Mam.
– A ma dyrektor może miętowe?
– Nie, tylko cytrynowe
– A to nie chce, dowidzenia – powiedział i wyszedł.
Lily ukryła twarz w dłoniach , a James spuścił głowę. O wybaczenie Harry’ego będą walczyć dłużej niż myśleli.
– A nie mówiłem?! – stwierdził Łapa, który już dawno im wybaczył.
Tak nudnego dnia, Potter dawno nie miał. Hermiona zła, Ron u dziewczyny, on sam szlajał się po szkole, nie wiedząc, co zrobić ze sobą do czasu treningu. Odwiedził Hagrida, jednak szybko się ulotnił, gdyż Hagrid na siłę tłumaczył mu, że musi wybaczyć rodzicom, nawet nie zdążył mu się pochwalić, że jest z Hermioną. Wreszcie nadeszła siedemnasta.
– Witam wszystkich na sprawdzianach do drużyny Gryfonów – Harry zobaczył na trybunach Hermionę, która co chwilę zerkała na niego znad książki. – Najpierw sprawdzimy ścigających. Wszyscy którzy chcą się dostać na tą pozycję, proszę dwa szybkie okrążenia wokół boiska  – Harry obrał taktykę, polegającą na tym, że kto nie zabije się przy okrążeniach, zostanie wybrany do testu.
Zrobił bardzo dobrze, gdyż połowa pospadała z mioteł, gdy przyszło zrobić lekki łuk. Zostało ich sześciu, Harry podzielił ich na dwie drużyny po  trzech i  nakazał im zrobić szybki manewr i wbić jak najwięcej goli do pustej bramki z dużej odległości. Wygrała trójka: Ginny, Dean, Katie Bel. Teraz Harry przeszedł do sprawdzianów pałkarzy. Wybrał jakiegoś mięśniaka z czwartego roku, który nazywał się Michael oraz z piątek klasy – Davida. Obrońcą bezkonkurencyjnie został Ron i nawet Cormac nie miał nic do powiedzenia i odszedł z głową spuszczoną w dół .
– Harry może przejdziemy się nad jezioro? – zapytała blondynka, która zaczepiała juz Pottera w Wielkiej Sali. Hermiona, słysząc to eksplodowała. Czerwona na twarzy pobiegła w kierunku Harry’ego, odpychając blondynkę i składając soczysty pocałunek na ustach Pottera. Potter uśmiechnął się.
– Czyli zgoda? – zapytał z nadzieją w oczach
– Tak zgoda, ale żeby mi to było ostatni raz – zastrzegła, po czym wtuliła się w Harry’ego.
– Tak jest pani prefekt – za to już dostał w łeb. – Przykro mi nie mogę iść nad jezioro, ponieważ są sprawy ważne i ważniejsze – powiedział do blondynki, po czym ujął dłoń Hermiony w swoją i skierował się do szkoły.
Zaistniałą sytuację z daleka oglądali Lily i James.
Neville, Dean, Harry i Ron stwierdzili, że muszą wcielić swój plan w życie. Zabrali z pokoju Pottera mapę oraz pelerynę i udali się w korytarze. Ich ofiarą okazał się Filch, cały plan przygotowali sobie w Pokoju Wspólnym
Efekt końcowy wyglądał lepiej niż sobie to wymyślili Filch biega w samych majtkach z podpalonym ogonkiem z tyłu, za nim biegła Pani Noris całkowicie niebieska z ogonkiem szczura. Na ich nieszczęście McGonagall dowiedziała się, kto to zrobił. O siedemnastej mieli odbyć szlaban każdy u innego nauczyciela. Potter ku swojemu niezadowoleniu został przydzielony do nauczycielki eliksirów.
– Proszę – usłyszał zaproszenie.
– Dzień dobry – powiedział obojętnie, siadając. – Co mam zrobić? Strasznie mi się śpieszy, więc chciałbym to szybko skończyć. Hermiona czeka pani profesor.
– Boże Harry, czy nie możesz mi mówić mamo? – zapytała błagalnie Lily.
– Gdybym mógł to bym mówił  – odpowiedział Potter. – To mam coś robić czy nie? Bo jeśli nie, to chcę iść
– Możesz wyjść - powiedziała cicho Lily, gdy jej syn wyszedł z pokoju zalała się łzami.
Harry szedł przez korytarz do Pokoju Wspólnego z mętlikiem w głowie to twoja matka – podpowiedział głos . Ale mnie zostawiła.
Wszedł do pokoju wspólnego, gdzie zobaczył śpiącą Hermionę w fotelu z jakąś książką. Uśmiechnął się i podszedł do niej, zakładając kosmyk jej włosów za ucho.
– Zasnęłam? – zapytała sennym głosem.
– No tak troszkę - zaśmiał się Potter. – Coś ty tyle czasu tu robiła?
– Czekałam na ciebie, ale zasnęłam – powiedziała, uśmiechając się lekko.
– No to moja panno czas spać – stwierdził, całując ją w czoło i udał się do sypialni, gdy za dziewczyną zamknęły się drzwi dormitorium.


– Harry wstawaj – Ron obudził go dość brutalnie.
– Czego?! Sobota jest – powiedział oburzony.
– Idziemy do Hogsmeade,  zapomniałeś? Hermiona już czeka.
Potter wybiegł z łóżka jak opatrzony, szybki prysznic doprowadził go do ładu. Odświeżony udał się do pokoju wspólnego, gdzie czekała Hermiona, Ron i Katherina – dziewczyna Rona, która okazała się bardzo miła. Z Hermioną o książkach mogły przegadywać godzinami, co faceci przyjmowali ze śmiechem.
– To co, gdzie najpierw? – zapytał Potter, gdy doszli do Hogsmeade.
– Może na piwo kremowe? – zapytała Hermiona.
– Okey – zgodzili się wszyscy.
Harry poszedł zamawiać, a reszta miała za zadanie poszukać wolnego stolika. Nagle rozległ się huk.
– Harry! – wrzasnęła Hermiona.
Potter wyciągnął różdżkę i podbiegł do dziewczyny
– Tam jest jakiś śmierciożerca – powiedziała roztrzęsiona dziewczyna, bo na jej oczach sługus Czarnego Pana zabił dwie osoby. – Boże, on ma... – chciała powiedzieć, ale nie dokończyła, ponieważ Potter zrobił to za nią.
– Cindy – powiedział cicho.

MIKE

6 komentarzy:

  1. to opowiadanie jest super tulko szkoda ze zakonczone w takim momencie wielka szkoda

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże ty człowieku jak mogłeś zakończyć w takim momencie ?! Ja cię normalnie ukatrupię(w przenośni)Czy mnie się wydaje, czy sługach Voldka, zabił Lily i Jamesa ? Proszę , aby to nie była prawda!
    Rozdział oczywiście boski. Każdy, za każdym, coraz bardziej ciekawy jest. :)
    Długość good :D Błędów, jeśli dobrze mówię - zero!
    Rozmowa Harry'ego z rodzicami i dyrkiem powaliła mnie. Hahaha. Ty to masz fajne pomysły i potrafisz czytelnika do śmiechu doprowadzić. Doskonale opisałaś rozmowę Hermiony z Potterami. Jestem ciekawa czy Harry w końcu wybaczy rodzicom i zaprzyjaźni się z siostrą. Fajnie, że Harry i Hermiona się pogodzili. Trochę mnie to zdziwiło, że się upił. To takie nie podobne do Pottera :D A ta rozmowa z Syriuszem ? Cud, miód i orzeszki. Śmiałam się jak opentana!
    Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę!
    Życzę jak najwięcej weny i zaczepiastych pomysłów!
    Pozdrawiam Czarna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huehue... Ale to Mike pisał. Nie zauważyłaś podpisu? Może i jest Niezrównoważona, ale to od mojego konta wysyłałam, bo nie chciało mi się wylogowywać ;D Więc nie zważajcie na podpisy automatyczne, a te w notce :**

      Usuń
  3. Totalnie się przeraziłam, jak zobaczyłam że tylko jeden komentarz! Pod takim rozdziałem co najmniej z 15 powinno być!
    Czarna

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, nieco późno komentuję w porównaniu do otrzymanego powiadomienia, ale trudno. Lepiej późno niż wcale.
    Hm, jakby tu... Przeczytałam i mi się podoba, wyłapałam na pewno jedną literówkę, gdzieś było napisane PIĄTEK KLASY zamiast piątej ;> Reszty nie pamiętam, bardziej skupiałam się na treści.
    Nie podoba mi się fakt, że Lily zwolniła go ze szlabanu. Okej, jest jej synem, ale też uczniem i to zakrawa o niesprawiedliwość totalną ^^
    Co więcej - choć rozdział mi się podoba, to jednak czegoś mi w nim zabrakło. Czułam się jakby był pisany na siłę, praktycznie nie zawiera żadnych głębszych opisów sytuacyjnych. Nie będę się już tutaj rozdrabniała nad kilkoma innymi kwestiami jeszcze (coś o przecinkach, dialogach i jakichś tam pierdołach), bo komentarz wyszedłby mi za długi, do tego nie bardzo chce mi się pisać na tablecie - sorki xP
    Ostatnio odkryłam w sobie duszę krytyka, więc przepraszam z góry XD Nie myślcie sobie jednak, dla siebie jestem o wiele gorsza XD A do tego jest juz późno... Mmm.
    Syriusza uwielbiam, Lily i James mnie wkurzają, ale to chyba moje widzi-mi-się bo żaden rodzic nie powinien zostawiać dziecka, Cindy lubię, chyba, bo jeszcze nic o niej nie wiemy ^^
    Ej, a tak poza tym co się stało ze Snape'em? Albo nie pamiętam albo nie wspominaliście XD
    W każdym razie podobało mi się i czekam na kolejne. Jednocześnie dziękuję Ci, Niezrównoważona, za powiadomienie ^^
    Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam obojgu WENY! (T9 usilnie wymusza we mnie słowo wełny zamiast weny... Okropny stwór)
    Sakk z hp-i-cena-prawdy.blogspot.com/

    PS. Gdyby jednak któreś z Was, drodzy autorzy, chciało ze mną podyskutować odnośnie błędów to wiecie gdzie mnie szukać XD Moje gg przynajmniej jedno z Was ma, a na dostępnym można mnie zastać niemal zawsze ;) Ot, takie drobnostki, ale zawsze coś xP

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodane wczoraj więc nie jest jeszcze ze mną tak źle :)Co do rozdziału to błagam nie piszcie razem do widzenia, a teraz od dobrych stronach XD Wisi mi co się stanie z Cindy nie lubię jej, perfekcyjna dziewczyna. Nie wiem tak mam, że czepiam się, gdy postacie są bez żadnej skazy. Ale póki co jej nie znamy więc jej nie lubię (tak na zapas ;)) I miałam racje!! je.. Nauczycielami będą huncwoci i Lily! A co ze Snape` m? Niby go nie lubię, ale kto będzie dokuczał Potterowi? :( Cieszy mnie, że Harry nie rzucił się rodzicom w ramiona. To naprawdę oklepane, przetarte i wykorzystane do granic możliwości, a tak wasze opowiadnie jest oryginalne. Ale żeby przerwać w takim momencie... Na szczęście już niedługo nowy rozdział. Niech wena będzie w wami ;)

    OdpowiedzUsuń